Ta treść jest zablokowana ze względu na ochronę prywatności, musisz zezwolić na używanie plików cookie.
Ta treść jest zablokowana ze względu na ochronę prywatności, musisz zezwolić na używanie plików cookie.

Każdego dnia, nieustannie, jesteśmy w interakcji z drugim człowiekiem. Nasza codzienność opiera się na dawaniu i przyjmowaniu, na szeroko pojętej wymianie z innymi. Dzielimy się swoimi umiejętnościami, zdolnościami, obdarzamy uwagą, wsparciem, pomocą. Jedni chętnie dają, drudzy chętnie przyjmują. Zastanawiającym jest, co sprawia, że niektórzy z nas wolą być „dawcami” i minimalizują sytuacje, w których to oni mieliby coś otrzymywać. Inni natomiast głównie biorą i korzystają z tego, co jest im oferowane, jak najmniej dając od siebie. Korzeni tych postaw należałoby szukać, cofając się do dzieciństwa, śledząc rozwój i dorastanie.

Jesteśmy istotami społecznymi i każdy z nas już od narodzin funkcjonuje z innymi ludźmi, nasiąkając różnymi wartościami, przekonaniami, nawykami. W zależności od tego, czego doświadczamy w najmłodszych latach od naszych opiekunów i najbliższych osób, tak kształtujemy swój obraz świata oraz prawidłowości, które nim rządzą. W zgodzie z nimi staramy się postępować. U podłoża naszych zachowań mogą leżeć bardzo różne motywacje. Przyjrzyjmy się kilku możliwym scenariuszom.

Dawcy – ci, którzy wolą obdarowywać innych, a trudniej im przyjmować – to często ludzie, którzy w dzieciństwie i okresie dorastania byli cenieni i zauważani przez innych za to, że się na różne sposoby poświęcali, dzielili i troszczyli o ludzi dookoła. Na fundamencie tych doświadczeń może wyrosnąć przekonanie: „jestem ważny, kiedy jestem/robię coś dla innych”. Osobę taką cechuje uległość, dobro innych stawia ponad własne.

Z kolei ci, którzy byli chwaleni za samodzielność, osiągnięcia, ciężką pracę i sukcesy, podświadomie mogą kierować się dewizą: „coś ma znaczenie, tylko kiedy zrobię to sam”. Wtedy bardzo trudno jest korzystać z pomocy czy wsparcia innych, ponieważ stanowi to oznakę słabości, uderza w poczucie własnej wartości i odbiera satysfakcję z osiągnięć. Takie „zosie samosie” za wszelką cenę starają się radzić sobie same. Dają z siebie wszystko, chętnie wchodzą w interakcje, ale raczej jako dający niż biorący. Docenienie ze strony innych podnosi samoocenę, napędza w działaniu i potęguje radość. Branie i wchodzenie w zależność kojarzy się z czymś negatywnym, słabością.

Biorcy – czyli preferujący otrzymywanie i dostawanie, a mniej z siebie dający – to często osoby wyrastające w przekonaniu, że wszystko im się należy, że inni wręcz powinni dawać. Przyjmują za normę, gdy więcej dostają, niż wnoszą. Częstokroć to dzieci, które w trakcie rozwoju były potocznie mówiąc rozpieszczane, nie musiały podejmować wysiłków, aby uzyskać rożnego rodzaju dobra. W takim małym człowieku, a później dorosłej osobie, kształtuje się postawa roszczeniowa i wręcz agresywne podejście do innych. Ludzie dookoła odbierają biorcę jako egoistę, egocentryka, kogoś wykorzystującego. 

Jeszcze inni mogą wyrastać w przekonaniu: „traktuj innych tak, jak chciałbyś być traktowany”, „karma wraca”, „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Wtedy staramy się postępować z innymi tak jak sami chcielibyśmy, aby oni postępowali z nami. Chętnie obdarowujemy, dzielimy się, pomagamy. W nadziei, że to, co dajemy, wróci do nas, że zostaniemy wynagrodzeni. Nie mamy wtedy też oporów, aby przyjmować od innych.

Powyższe opisy jedynie nakreślają możliwą genezę preferencji człowieka do dawania bądź brania. Każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju, warto więc zadać sobie pytanie, co mną kieruje, kiedy mam do czynienia z różnymi sytuacjami. I spróbować sobie odpowiedzieć, jak to jest u mnie. Wolę się dzielić czy przyjmować? Łatwiej mi obdarzać czy być obdarowanym? A może udaje mi się zachować balans: dawać i brać?

Zastanawiając się nad tym tematem, można jednak wysnuć hipotezę, że zarówno nadmierne przyjmowanie jak i rozdawanie do granic możliwości, nie są dobre. Dlaczego?

Osoby, które powyżej zostały nazwane dawcami, często zaniedbują siebie, w relacjach wielokrotnie zostają wykorzystani. Inni ludzie przyzwyczajają się do tego stanu rzeczy i zwracają do takiej osoby po pomoc, wsparcie, ratunek. Z czasem staje się to normą, natomiast dana osoba zaczyna czuć się traktowana przedmiotowo. W dłuższej perspektywie prowadzi to do niezaspokojenia, a wręcz frustrowania własnych potrzeb, obniżenia poczucia własnej wartości i odczuwania mniejszej satysfakcji w relacjach. 

Biorcy natomiast to osoby, które z czasem stają się samotne. Długofalowym skutkiem ich postępowania jest fakt, że inni zaczynają się od nich odwracać. Trudno być z nimi w relacjach, ponieważ jest ona jednostronna i prowadzi do zaniedbań potrzeb drugiej strony. Podsumowując, zarówno nadmierne dawanie, jak i branie sprawia, że nie jesteśmy w stanie stworzyć satysfakcjonujących relacji. W pierwszym przypadku czujemy się mniej ważni, pominięci, ignorowani i nie zaspokajamy własnych potrzeb. W drugim natomiast inni odwracają się od nas a relacje rozpadają się.

W takim razie, jak być powinno? Każdy z nas przecież codziennie zderza się z sytuacją, w której zarówno daje, jak i czerpie od innych. Kluczem jest poszukiwanie równowagi – w psychologii bardzo modnym stało się pojęcie asertywności. Jej istota polega na tym, aby wyrażać oraz realizować siebie w harmonii i poszanowaniu względem własnej osoby z jednoczesnym nie naruszaniem praw i potrzeb innych. Kierowanie się przekonaniem: „traktuj innych tak jak chciałbyś być traktowany” jest receptą na dążenie do równowagi w braniu i dawaniu. Psychologia społeczna opisuje tak zwaną regułę wzajemności: większość z nas, gdy narodzi się poczucie zobowiązania, dąży na różne sposoby do tego, aby się zrewanżować. 

Popularne porzekadło mówi: „co za dużo to nie zdrowo” i jest w nim sporo prawdy. Każdy z nas dąży w życiu do równowagi w wielu obszarach życia. Harmonia i zrównoważenie dają poczucie bezpieczeństwa, kontrolę i poczucie sprawczości. Podobnie jest w relacjach z ludźmi – kiedy czujemy, że nasze stosunki z innymi są oparte na wzajemności i mamy obopólną korzyść, to przeżywamy je jako satysfakcjonujące i czujemy się szczęśliwi. W innych przypadkach bywa różnie… A jak jest u Ciebie?\

tekst: Natalia Tułacz
ilustracja: Zuzanna Tokarska

źródło http://tuumagazyn.pl/w-poszukiwaniu-rownowagi/

Napisz komentarz

W celu zapewnienia najwyższej jakości usług, strona winogradzkie.pl używa cookies. Zobacz naszą